Wiele osób w profilaktyce anti-aging niestety nie działa świadomie. Niektórzy nie troszczą się o codzienną pielęgnację, a nawet twierdzą, że w przyszłości cofną widoczne efekty starzenia, inwestując np. w lifting chirurgiczny czy bardziej inwazyjne zabiegi z zakresu medycyny estetycznej. Tymczasem żaden, nawet najdroższy zabieg, nie sprosta oczekiwaniom pacjenta, jeśli skóra nie będzie zdrowa i promienna, a jej koloryt – równomierny. O tym, że więcej i mocniej wcale nie musi oznaczać lepiej, mówi Iga Radzikowska, kosmetolog i współwłaścicielka gabinetu Skin Masters z Łodzi.
Jaki wybrać zabieg?
Pielęgnacja oraz plan zabiegowy to zawsze kwestia indywidualna, a na ich dobór wpływa ogrom czynników. Decydując się na wdrożenie procedur najbardziej inwazyjnych, o przedłużonym czasie rekonwalescencji, trzeba mieć pewność, że potencjał regeneracyjny konkretnej osoby na to pozwala. – Pierwszą kwestią jest wybór zabiegu. Bardzo często na konsultacjach padają pytania „Jaki zabieg jest najsilniejszy? Który sprzęt jest najmocniejszy?”. Jako specjaliści staramy się tłumaczyć, że finalny efekt zabiegu niekoniecznie jest warunkowany mocą wybranego do jego wykonania urządzenia lub wysokim stężeniem aplikowanej substancji aktywnej. Kluczem do otrzymania najbardziej spektakularnych efektów jest indywidualne podejście, świadomość i zaufanie pacjenta, które budujemy od pierwszej konsultacji – tłumaczy Iga Radzikowska.
Od czego zależy moc zabiegu?
– Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy u dwóch koleżanek do wykonania zabiegu wybierzemy jednak taki sam sprzęt. Nie zawsze będziemy pracować na tych samych parametrach zabiegowych! To, że jedna z koleżanek miała wykonany zabieg na niższej mocy urządzenia, nie oznacza, że efekt u niej będzie mniej widoczny, a klinika w której zabieg został wykonany, oszukała ją, bo procedura nie była warta danej kwoty. Dobór zabiegu oraz jego parametrów jest kwestią indywidualną. Niekoniecznie mocniej będzie znaczyło lepiej – tłumaczy specjalistka Skin Masters. – Bardziej niż same parametry zabiegowe liczy się plan zabiegowy i pielęgnacyjny – dodaje.
Moc zabiegu powinna być zawsze dobierana do osobliwych właściwości każdego organizmu, jak i do problemu, z którym dana osoba zwraca się do gabinetu. Jeśli podstawowe warunki kwalifikacji nie zostaną spełnione, to efekt zabiegu może być żaden lub może on przynieść więcej szkody niż pożytku. Wydarzyć może się tak między innymi wtedy, kiedy skóra pacjenta nie jest odpowiednio skondycjonowana, nawilżona, ma uszkodzony płaszcz hydrolipidowy i niski potencjał regeneracyjny. Dlatego też dbać o skórę powinno się przez cały rok, nie tylko w okresie jesienno-zimowym. Trzeba zachowywać balans pomiędzy regeneracją a stymulacją.
Błędne przekonania
Wiele osób twierdzi, że dopiero w przyszłości zadbają o siebie, ale ominą gabinet kosmetologiczny, od razu udając się na konsultacje do chirurga plastyka. Oczywiście, lifting chirurgiczny tak jak zabiegi z zakresu medycyny estetycznej, są procedurami, które w wielu przypadkach warte są rozpatrzenia, ale nie powinny stanowić jedynej drogi.
– Coraz więcej osób decyduje się na lifting. Po takim zabiegu owal twarzy staje się podniesiony, skóra napięta, a zmarszczki mniej widoczne. Jednak jeśli nie zadbamy o kondycję naszej skóry, to nawet po zabiegu chirurgicznym nie będziemy wyglądać dobrze z przebarwieniami, rumieniem, poszarzałą czy suchą skórą. Nawet po wydaniu dużej kwoty na tak ingerencyjny zabieg i tak widać będzie ewentualne zaniedbania, na które pracowaliśmy latami. Dlatego warto łączyć ze sobą ścieżki mądrych specjalistów z dziedziny kosmetologii, medycyny estetycznej czy chirurgii plastycznej – tłumaczy specjalistka.
Jesień to czas na mocniejsze zabiegi
– Szczególnie po wakacjach, klientki przychodzą do gabinetów i chcą zdecydować się na najmocniejsze zabiegi z oferty. Spodziewają się spektakularnych rezultatów. Tymczasem wcale nie muszą się one pojawić, jeśli pacjent nie będzie odpowiednio zakwalifikowany do zabiegu, a także jeśli skóra nie będzie przygotowana na bodziec – mówi łódzka kosmetolog. – Do pacjentów podchodzimy zawsze indywidualnie, sprawdzamy wyniki badań, kwalifikując ich do wykonania zabiegu. Jeśli jest taka potrzeba, to pod okiem dietetyka i lekarza nasze kuracje wspomagamy również suplementacją np. aminokwasami, by osiągane efekty były jeszcze lepsze.
Specjaliści zalecają również, by dbać o skórę systematycznie przez cały rok. Dobrze ją oczyszczać, odpowiednio nawilżać, dostarczać jej antyoksydantów i nie zapominać o stosowaniu filtrów przeciwsłonecznych. Warto pamiętać, że na stan naszej skóry wpływa również dieta, picie wody. Czasem niezbędna będzie również odpowiednio dobrana suplementacja. Nasza skóra w przyszłości podziękuje nam za regularną opiekę nad nią.
Źle dobrane parametry
Panuje przekonanie, że zabiegi najbardziej inwazyjne są jednocześnie tymi najskuteczniejszymi. Po części jest to prawdą… jednak nie do końca. Zabiegi inwazyjne są skuteczne, ale pod jednym warunkiem: pacjent musi być prawidłowo zakwalifikowany. – To nie jest tak, że im wyższe parametry urządzeń, tym większa gwarancja lepszego efektu – tłumaczy kosmetolog. – Każda skóra potrzebuje innej dawki energii dla osiągnięcia zakładanego rezultatu. Łatwo jest wykonać zabieg przy użyciu maksymalnych parametrów, jednak najczęściej zamiast krótkotrwałego stanu zapalnego i szybkiego, prawidłowego procesu gojenia, po którym powinien być widoczny rezultat, następuje przewlekły stan zapalny powodujący… przyspieszony proces starzenia – przestrzega Iga Radzikowska.
Doświadczony terapeuta zawsze najpierw kwalifikuje pacjenta do zabiegu i podczas jego trwania ustawia odpowiednie parametry. Dobierane są one właściwie, zarówno pod względem problemu skóry, jak i zdolności jej gojenia. Paradoksalnie to, że jedna osoba będzie miała wykonany zabieg przy wykorzystaniu mocniejszych parametrów, a druga przy słabszych, nie oznacza wcale, że osiągnięte efekty będą inne. Choć sama technologia oczywiście jest ważna, to najważniejsze jest, by osoba wykonująca zabieg wiedziała, jaki parametr w konkretnym przypadku jest tym najodpowiedniejszym.
Impuls do działania
Specjaliści zwracają również uwagę na osoby, które przychodzą do gabinetu pod wpływem impulsu. Często są to np. kolejne urodziny, zmiana partnera lub pracy. Z reguły pacjenci nastawieni są wtedy na szybkie rezultaty. Specjalista powinien uczciwie wytłumaczyć, że zmiana to proces, który zajmuje czas. Łatwiej regularnie zapobiegać, niż usuwać skutki np. starzenia czy przebarwień. Takie osoby, oprócz najbardziej inwazyjnych zabiegów, często same wybierają kosmetyki z wysokimi stężeniami substancji aktywnych. Jeżeli produkty nie będą odpowiednio ze sobą skomponowane lub po prostu w pielęgnacji będzie za dużo składników aktywnych, to będzie to najprostsza droga do wywołania podrażnień, przewlekłego uwrażliwienia i zniechęcenia pacjenta do dalszego dbania o siebie. Warto, by pielęgnację domową ułożył specjalista. To będą najlepiej zainwestowane w siebie pieniądze.
Od lat wśród składników anti-aging prym wiedzie retinol. I słusznie, bo produkty z retinoidami spektakularnie uzupełniają nasze kuracje. Należy jednak pamiętać o procesie retynizacji oraz o doborze odpowiedniej formy witaminy A, jak i jej stężenia. Nie zawsze więcej będzie znaczyło lepiej. W gabinecie mając przed sobą produkty z retinolem o trzech różnych stężeniach, większość osób intuicyjnie wybierze ten o jego najwyższym stężeniu. Tymczasem wybór kosmetyku o niższej zawartości składnika aktywnego (czy analogicznie: mniejszej mocy zabiegu) może zapewnić skórze dużo lepszy efekt. – Kosmetyk czy zabieg powinien być zawsze dobierany w sposób dostosowany do konkretnych potrzeb. Mocniej nie zawsze oznacza lepiej, a często jest wręcz przeciwnie – podsumowuje specjalistka Skin Masters.
Iga Radzikowska – kosmetolog i współwłaścicielka gabinetu Skin Masters z Łodzi