Pokonasz gniew, gdy zamiast zacinać się w sobie postanowisz dowiedzieć się, co go wywołało. I pamiętaj – dopóki zachowujesz spokój, panujesz nad sytuacją.
Słowniki języka polskiego definiują gniew jako „gwałtowną reakcję na jakiś przykry bodziec zewnętrzny, wyrażającą się niezadowoleniem i agresją”. Życie wskazuje, że jest nową chorobą cywilizacyjną. Na szczęście są sposoby, żeby poradzić sobie z gniewem, a jego negatywne strony przekuć w pozytywy. Najpierw jednak trzeba się zastanowić, skąd on się bierze i co leży u jego podstaw.
Psychologowie tłumaczą, że każdy z nas ma prawo wyrazić swój gniew, gdy się na coś nie zgadzamy, czujemy się zranieni, ktoś przekroczył nasze granice. To forma samoobrony wobec przemocy, zawodu, cierpienia, frustracji. I taki rodzaj gniewu jest wręcz niezbędny do układania relacji z innymi ludźmi. Musimy tylko być na 100 procent pewni, że jest on słuszny i ma solidne podstawy, a nie jest skutkiem naszej utraty kontroli nad rzeczywistością.
Dobrym rozwiązaniem jest wyobrażenie sobie osoby, która nas zezłościła, jako zagubionego, kruchego i potrzebującego opieki dziecka. To potrafi szybko ostudzić gniew i na nowo wprowadzić w stan równowagi. Dobrze jest też wracać do irytujących sytuacji, gdy jesteśmy zrelaksowani. Wtedy na spokojnie możemy wizualizować swoje reakcje i rozważać inne rozwiązania niż te, które zastosowaliśmy pod wpływem gniewu.
Psycholog Bert Hellinger w książce „Porządki miłości” upatruje – dość przewrotnie – jednej z przyczyn gniewu w tym, że trudno jest znieść to, iż ktoś daje nam wiele dobrego, a my nie jesteśmy w stanie mu tego oddać. Wtedy występujemy przeciw dawcy i jego darom, złoszcząc się na niego. Gniew szybko przyjmuje postać zarzutów, paraliżuje wolę działania. Co należy zrobić, aby tak się nie stało? Najlepiej wsłuchać się w swoje uczucia i nazwać je. Bo gdy buzuje w nas gniew doświadczamy też innych emocji. Zadajmy więc sobie pytanie „co ja naprawdę czuję? Może żal, lęk, wstyd?” Lepiej zamilknąć, dopóki nie określimy chociaż jednej emocji innej, niż gniew. A kiedy chcemy coś powiedzieć lepiej mówić o tej skrywanej emocji niż o gniewie.
Terapeuci radzą: „kiedy się zdenerwujesz, zamilcz na chwilę”. Nie mówmy więc od razu tego, co się ciśnie na usta. Powiedzmy partnerowi: „Poczekaj chwilę, muszę to przemyśleć”. Potem najlepiej zabrać tobołki i wyjść do innego pomieszczenia. A jeśli to niemożliwe, przynajmniej przejść się tam i z powrotem, by przewietrzyć myśli. Powtarzajmy sobie, że gniew jest jedynie uczuciem i nie ma nad nami władzy, dopóki mu na to nie pozwolimy. Nawet największa fala na morzu kiedyś się uspokaja.
Gniew odpowiednio wyrażony jest czymś pozytywnym. Dlaczego czasami lepiej wycofać się dyplomatycznie zamiast atakować, nawet gdy czujemy się zagrożeni i osaczeni. To pułapka. Psychologowie twierdzą, że często reagujemy gniewem, żeby uśmierzyć inne uczucia. Spróbujmy znaleźć formę wyrażania pretensji, która nie urazi drugiej strony, a jedynie pokaże jej, jak bardzo jesteśmy skrzywdzeni.
Nierozładowany, skierowany do wewnątrz gniew powoduje zaburzenia osobowości. Osoby takie stają się napastliwe wobec otoczenia i cyniczne. Co więc zrobić, gdy nagle ogarnia nas wściekłość? Metoda jest naprawdę prosta – trzeba wziąć kilka głębokim wdechów i wydechów, napić się czegoś zimnego albo umyć twarz zimną wodą. Co to da? Obniża się temperatura ciała, która wzrosła na skutek gniewu i rozdrażnienia. W ten prosty sposób uspakajają się też emocje.