Medycyna estetyczna

medycyna estetyczna

Decydując się na zabieg estetyczny oczekujemy jak najlepszego efektu. Ale często jedna procedura nie jest w stanie spełnić naszych oczekiwań. Nowy trend to zabiegi łączone, wykorzystujące różne substancje, urządzenia i protokoły. Co poleca znany ekspert – dr Radziejewska?

Jeśli twoja cera jest szara, pozbawiona blasku, chropowata, łuszczy się i piecze, to znak, że nieodpowiednio lub niewystarczająco ją nawilżasz. Jak prawidłowo dbać o cerę? Pomocne mogą być nie tylko kosmetyki, ale także profesjonalne zabiegi medycyny estetycznej.

Derma roller to proste i stosunkowo tanie, a przy tym niezwykle skuteczne urządzenie do wykonywania mezoterapii mikroigłowej, zabiegu medycyny estetycznej służącemu odmładzaniu skóry.

Popatrz na skórę swojej twarzy, szyi, rąk i powiedz jaki wiek ma twoja skóra? Czy pasuje do wieku, który chcesz przedstawiać światu? A jeśli nie, czy wiesz co można zrobić ze starzeniem się skóry?

Endolift to innowacyjna procedura medyczna przywracająca skórze zagęszczenie, napięcie i redukująca nadmiar tkanki tłuszczowej. I to wszystko bez bólu i skalpela!

Jeśli zauważyłaś, że twoja twarz nie jest już dziewczęco jędrna i pełna – nie panikuj! Zabiegi wolumetrii twarzy poradzą sobie doskonale z przywróceniem jej objętości.

Po wakacjach niezbędne mogą się okazać zabiegi regenerujące i intensywnie nawilżające skórę. Warto w ten sposób zadbać nie tylko o twarz, ale także szyję, dekolt i ręce. Właśnie teraz jest odpowiedni czas na terapie, których, ze względu na intensywne nasłonecznienie, nie powinniśmy wykonywać w lecie. Spośród jakich zabiegów medycyny estetycznej możemy wybierać?

Coraz łatwiejszy dostęp do różnych procedur upiększających sprawia, że chętniej szukamy możliwości pozbycia się mankamentów urody. Dzięki nowoczesnej technologii czasem wystarczy już jeden zabieg, aby osiągnąć spektakularny efekt. O najpopularniejszych zabiegach mówią lekarki medycyny estetycznej z Medispa YONELLE Beauty Institute w Warszawie.

Usta jak marzenie!

Łatwo się domyśleć, że większość pań najbardziej chciałaby poprawić wygląd ust. Często nie chodzi o ich powiększenie, ale o poprawę kształtu, symetrii lub nawilżenia, czy też podniesienie opadających kącików, będących przyczyną smutnego wyrazu twarzy.
– Zabieg polega na miejscowym ostrzyknięciu ust za pomocą preparatów na bazie kwasu hialuronowego. Procedura jest bezpieczna, a sam kwas hialuronowy jest substancją naturalnie wytwarzaną przez organizm. Efekty zabiegu utrzymują się średnio od 6 do 12 miesięcy – wyjaśnia dr Barbara Gelo. - Są oczywiście przeciwwskazania do wykonania zabiegu, m.in. ciąża i okres karmienia piersią, miesiączka, opryszczka, blizny w obrębie ust.
Efekty są widoczne od razu. Bezpośrednio po zabiegu może pojawić się opuchlizna i niewielkie siniaczki, jednak takie efekty uboczne znikają po kilku dniach. Sam zabieg jest raczej bezbolesny – niektóre preparaty wypełniające zawierają środek znieczulający, inne wymagają zastosowania kremu znieczulającego. Podczas zabiegu może być odczuwalne lekkie rozpieranie tkanek.

LIFT ME UP!

Każdy z nas (tak, tak - panowie również przykładają do tego coraz większą wagę) chciałby jak najdłużej zachować młody wygląd. Wskaźnikiem młodości jest m.in. zdrowa, napięta i rozświetlona skóra.
– Zabiegiem zdobywającym coraz większą popularność jest LIFT ME UP - nowy zabieg biodermorewitalizacji skóry, łączący działanie wypełniacza na bazie kwasu hialuronowego z preparatem antyoksydacyjnym. Nazwa zabiegu podkreśla biozgodność użytych preparatów z naszą skórą, obszar działania na głębszą warstwę skóry właściwej i rewitalizację, czyli przywrócenie młodszego wyglądu – wyjaśnia dr Beata Kosiorek-Nalewajek. – Innych preparatów używamy w przypadku skóry suchej, cienkiej, wiotkiej, a innych dla skóry tłustej, z rozszerzonymi porami i tendencją do zmian trądzikowych.
LIFT ME UP to świetny zabieg, który można wykonać o każdej porze roku – na twarz, dekolt i ręce. Pacjentki szczególnie doceniają niesamowity efekt liftingu, połączony z poprawą wyglądu i jakości skóry. Technika pozwala na indywidualne dostosowanie składników do potrzeb każdej skóry, w każdym wieku. Efekt utrzymuje się dłużej niż po zwykłej mezoterapii.

Lifting bez skalpela

Starzenie się skóry jest procesem naturalnym i nieuniknionym. Z upływem czasu staje się ona wiotka i przesuszona, owal twarzy opada, pojawiają się zmarszczki. Czy można temu zaradzić? Oczywiście, że tak! Kilkanaście lat temu lifting kojarzył się ze skomplikowaną ingerencją chirurgiczną, dzisiaj nie potrzebujemy aż tak inwazyjnych rozwiązań.
– Z pomocą przychodzi SonoQueen HIFU THERAPY. Jest to lifting bez skalpela - innowacyjny zabieg pozwalający uzyskać efekt wielowymiarowego, trwałego napięcia i wygładzenia skóry, zarówno twarzy, jak i ciała. To także doskonały zabieg ujędrniający – wyjaśnia dr n. med. Monika Kuźmińska. - Działa głęboko bez uszkadzania zewnętrznej warstwy skóry. Pierwszy efekt napięcia jest widoczny już po zabiegu, jednak jest to tylko wstęp do spektakularnego efektu liftingu. Skóra potrzebuje czasu, aby dokonały się w niej zmiany odpowiadające za jędrność i gęstość. Finalny rezultat widoczny jest po około 3 miesiącach. Zabieg nie wymaga okresu rekonwalescencji ani też specjalnego przygotowania.
HIFU to skupiona energia ultradźwiękowa, która dociera do głębokich warstw skóry, wywołując kontrolowane mikrouszkodzenia, bez pozostawiania śladów na jej powierzchni. Energia pobudza głęboką przebudowę wewnętrznych struktur, dając efekt napięcia skóry oraz uniesienia, zapewniający spektakularny i trwały efekt liftingu. Zabieg jest bezbolesny, niekiedy może występować delikatne, miejscowe uczucie ciepła.

www.instytut.yonelle.pl

 

Przebarwienia na twarzy i dłoniach, ale także te na ciele, to trudny do pokonania problem. Wymagają wielu terapii łączonych, a pojedynczy zabieg nie pozwala osiągnąć zadowalającego efektu. Ostatnio jednak pojawiła się terapia laserowa Melasma 4D, która daje długotrwałe efekty.

O kształceniu lekarzy, standardach medycyny estetycznej i bezpieczeństwie pacjentów mówi doktor Krzysztof Wachal, Dyrektor Centrum Medycyny Estetycznej WSPiA im. Mieszka I w Poznaniu

W dziedzinie estetyki medycznej panuje spora dowolność jeśli chodzi o wiedzę i umiejętności. Jak wygląda kształcenie kosmetologów i lekarzy w tym zakresie?
Trudno mi wypowiadać się o kształceniu kosmetologów, ponieważ w nim nie uczestniczę. Na naszej uczelni są trzyletnie studia kosmetologiczne, ale ja nie prowadzę na nich zajęć. Generalnie uważam, że kosmetolodzy nie mają prawa do wykonywania zabiegów związanych z naruszaniem powłok ciała. Niedopuszczalne jest stosowanie przez nich preparatów zarejestrowanych jako leki oraz preparatów do głębokich iniekcji.
Jeśli chodzi o lekarzy, to uważam, że medycyna estetyczna powinna być umiejętnością lekarską, uzyskiwaną na podstawie studiów podyplomowych, które muszą trwać minimum dwa lata (jak to określają wymogi ministerstwa) i kończyć się jednolitym egzaminem testowym. Nie jestem zwolennikiem robienia z medycyny estetycznej kolejnej specjalizacji. Uważam, że takie rozwiązanie prowadziłoby do reglamentacji dostępu do tej dziedziny dla młodych lekarzy.

Studiów w tym zakresie jest sporo. Pytanie, czy są one prowadzone na tym samym poziomie?
Studia muszą mieć jednolitą podstawę dydaktyczną, zgodną z wytycznymi ministerstwa, odpowiadającą jednocześnie najnowszym trendom dla tego kierunku. Nad doskonaleniem takiej podstawy dydaktycznej pracujemy cały czas z wykładowcami na naszej uczelni.
Uważam, że muszą zostać opracowane ścisłe standardy wykonywania najpopularniejszych zabiegów, korygowane okresowo przez panele ekspertów pracujących w ramach Towarzystwa Naukowego, które powinno gromadzić nie tylko lekarzy medycyny estetycznej i dermatologów, ale również chirurgów plastycznych oraz inne specjalizacje, w obrębie których wykonuje się zabiegi z zakresu medycyny estetycznej.

Dzisiaj praktycznie każdy lekarz medycyny estetycznej ma swoją „szkołę” – samodzielnie decyduje jaki zabieg dobrać do problemu pacjenta, jakim preparatem i techniką go wykonać. Czy ta „metoda intuicyjna” nie rodzi zagrożeń?
Dzisiejsza najpowszechniejsza „szkoła medycyny estetycznej” to zlepek różnorodnych, niekompatybilnych ze sobą kursów, organizowanych przez dystrybutorów preparatów. Na różnym poziomie teoretycznym i praktycznym, często w oparciu o wytyczne służące jak najlepszej sprzedaży preparatu.
Z punktu widzenia prawnego takie szkolenia mają walor jedynie w zakresie BHP. Nie dają uprawnień do wykonywania jakichkolwiek zabiegów w zakresie medycyny estetycznej. W Polsce prawo do prowadzenia takich szkoleń mają jedynie wyższe uczelnie, lekarskie towarzystwa naukowe i jednostki wyznaczone przez Ministerstwo Zdrowia. Żadne inne podmioty nie mają prawa prowadzić takich szkoleń. Wystawione przez nie certyfikaty lub dyplomy prawnie nie mają żadnej wartości.

Czego brakuje w przypadku takich szkoleń?
Szkolenie personelu medycznego musi być związane z przestrzeganiem określonych standardów. Te standardy to nie tylko wytyczne w jaki sposób wykonać poszczególne zabiegi, ale również ochrona lekarza na sali sądowej przed oskarżeniem o nieprawidłowe przeprowadzenie terapii. Świat medycyny bez standardów to świat chaosu. Efekt każdego zabiegu może zostać skrytykowany, często odbija się to nie tylko w relacjach pacjent-lekarz, ale również w relacjach miedzy lekarzami. Pokłosiem tego typu konfliktów są liczne ataki na środowisko w mediach społecznościowych, które swój finał niejednokrotnie znajdują na salach sądowych.

Studia medycyna estetyczna

Może estetyka medyczna, to po prostu nie jest medycyna?
Osobiście, jako lekarz, coraz mniej w medycynie estetycznej widzę rzetelnej pracy lekarskiej: prawidłowego zbierania wywiadu, starannego badania fizykalnego, postępowania zgodnego z doświadczeniem i zdrowym rozsądkiem. Większość, szczególnie młodszych kolegów, opiera swoje praktyki na marketingu internetowym i faszerowaniu swoich ofert dziesiątkami różnorodnych zabiegów, w których tak naprawdę nie mają żadnego doświadczenia.
Uważam, że medycyna estetyczna staje się tak szeroką dziedziną, że już wkrótce będzie wymagała większej specjalizacji, np. w zakresie technik laserowych, wolumetrycznych, czy technik regeneracyjnych. Postęp medycyny jest tak szybki, a koszty szkolenia i sprzętu tak duże, że trudno wyobrazić sobie osoby wykonujące wszystkie możliwe zabiegi, stale wymieniające sprzęt na ten najnowocześniejszy.
Widać to już dzisiaj, bo obok gabinetów medycyny estetycznej tzw. pierwszego kontaktu - oferujących podstawowe zabiegi, funkcjonują również wyspecjalizowane kliniki wykonujące bardzo zawansowane i trudne procedury. Środowisko lekarskie musi zrozumieć, że na tym rynku jest miejsce dla wszystkich i czasami niepotrzebna jest mordercza konkurencja na styku specjalizacji. Jak choćby pomiędzy dermatologią i medycyną estetyczną.

Czy częste stwierdzenia lekarzy: „uczestniczył w licznych szkoleniach i kongresach” są podstawą do ufania ich kompetencjom?
Na pewno ukończenie studiów podyplomowych, które daje całościowe spojrzenie na zakres zabiegów wykonywanych w obrębie medycyny estetycznej, nie kończy ścieżki edukacyjnej ich absolwentów. Postęp technologiczny w medycynie estetycznej jest większy niż w jakiejkolwiek innej dziedzinie medycyny. Najbardziej jest to zauważalne w technikach z wykorzystaniem komórek macierzystych i terapiach regeneracyjnych. Na tym polu najnowsze osiągnięcia biotechnologii praktycznie wprost z laboratoriów są wdrażane do praktyki lekarskiej.
Oczywiście trzeba być tu ostrożnym, by nie dać uwieść się marketingowej propagandzie „rewelacyjnej metody”. Ale faktem jest, że by dokładnie zrozumieć mechanizm stosowanej technologii trzeba posiadać gruntowną wiedzę z immunologii, genetyki i biologii komórkowej. Jeśli ktoś skończył studia przed 10. laty może nie mieć o tym pojęcia. Tę wiedzę trzeba uzupełniać na kongresach. Oczywiście muszą być one przygotowane na wysokim poziomie merytorycznym. Nie w oparciu o marketingowe prezentacje, ale wystąpienia niezależnych ekspertów, którzy oceniają wartość zastosowanej technologii na podstawie niezależnych badań. 

Jak zmiany w prawodawstwie, dotyczące m.in. stosowania wyrobów medycznych, wpłyną na porządkowanie rynku zabiegowego i wzrost bezpieczeństwa wykonywania zabiegów?
Na te zmiany czekamy od dawna, bo wpłyną one na zwiększenie bezpieczeństwa pacjentów. Ograniczą import preparatów z nieznanych źródeł i dostęp osób nieuprawnionych.
Chciałbym tu zwrócić uwagę na pewien aspekt prawny o którym rzadko się mówi. Jeśli podawany preparat ma oficjalną rejestrację, to wystąpienie poważanego działania ubocznego, za jakie uważa się defekt estetyczny, zobowiązuje lekarza, by takie zdarzenie zgłosić do Prezesa Urzędu Rejestracji Leków i Środków Medycznych. W ten sposób rośnie wiedza o liczbie działań niepożądanych. Dzisiaj nikt tych incydentów nie zgłasza. Wiedza o powikłaniach czerpana jest głównie z doniesień medialnych i internetu. Powoduje to, że istnieje ogólne przeświadczenie o bezpiecznym stosowaniu preparatów estetycznych.
Oficjalna rejestracja to nie tylko legalny obrót, ale również określenie przeznaczenia i zakresu terapeutycznego danych środków. I tutaj wracamy do standardów postępowania. Jeśli znalazłyby się one w informacjach rejestracyjnych, każde odstępstwo od tych wytycznych trzeba by uznać za postępowanie „off label”. Ale dziś na rynku usług estetycznych brak jednoznacznie określonych standardów terapeutycznych. Dlatego trzeba regularnie organizować kongresy i konferencje, które mają za zadanie określanie choćby zarysu aktualnych standardów obowiązujących przy wykonywaniu najczęstszych procedur. Musimy systematycznie podejmować takie działania, by wpływać na spójność i bezpieczeństwo medycyny estetycznej.

Źródło: UiM 25

Dr K. Wachal

Dr n. med. Krzysztof Wachal - specjalista chirurgii ogólnej i naczyniowej, lekarz medycyny estetycznej, Kierownik Studiów Podyplomowych Medycyna Estetyczna w Wyższej Szkole Pedagogiki i Administracji w Poznaniu.

Facebook

reklama
Beauty by Touch Congress
reklama
IADE 2024
reklama
P - DMK
reklama
P - Hotel_Bania
reklama
Uroda i medycyna

Zatrzymaj Mlodosc TV

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

Baner