Dla wielu osób święta to trudny czas, głównie ze względu na szaleństwo przygotowań i przymus spotykania się z rodziną. Czasem zapominamy, że świętowanie nie jest obowiązkiem, ale wyborem. Jeśli decydujemy się na rodzinne Boże Narodzenie, mamy wiele sposobów, aby ułatwić sobie organizację i lepiej zadbać o swój komfort psychiczny.
Kamilla Mielniczek
Temat niechęci do świąt przestaje być tabu. Oznacza to, że ludzie, którzy tak właśnie przeżywają „świąteczne szaleństwo”, mogą poczuć, że nie są sami i wiele osób ich rozumie. Czy jesteśmy w stanie sprawić, aby przygotowania i same święta były dla nas lepsze?
Stwórzmy plan
Robienie kilku rzeczy na raz, presja czasu, pilnowanie tego, co musi być wykonane z wyprzedzeniem, a co trzeba odłożyć na koniec, sprawia, że ludzie rozpoczynają świętowanie wyczerpani psychicznie i fizycznie. Aby nie dopuścić do tego, opracujmy racjonalny harmonogram przygotowań – co chcemy zrobić i kiedy? Dokładna rozpiska pozwala zobaczyć, na co mamy czas, a czego już nie zdążymy zrobić, więc musimy pominąć to w tym roku.
Wspólne święta – wspólne przygotowania
Jeśli spędzamy Boże Narodzenie poza domem, w większej grupie, skontaktujmy się z innymi, aby mieć rozeznanie, co kto planuje wnieść w to spotkanie. Dzięki temu nie będziemy robić niepotrzebnie rzeczy, o które już ktoś zadbał i unikniemy sytuacji, że czegoś ważnego zabraknie.
Organizowanie świąt we własnym domu najlepiej potraktować jako nasze zadbanie o miejsce spotkania, a nie ofertę przygotowania kilkudniowego maratonu spotkań dla wszystkich. Stwórzmy listę i podzielmy obowiązki pomiędzy członków rodziny. Taka okazja do współpracy może dobrze wpłynąć na relacje, a przy okazji nie tylko my, ale wszyscy stają się odpowiedzialni za efekt.
Jak najmniej się napracować?
Pomyślmy, czy rzeczywiście musimy robić rzeczy, których nie lubimy lub zajmują dużo czasu? Czy one na pewno są konieczne, aby miło spędzić święta? Jeśli tak, pomyślmy, co można zrobić, by wykonać te zadania łatwiej i szybciej niż dotąd. Może zamiast pięciu pracochłonnych ciast, przygotujemy trzy szybkie, z czego dwa kupimy, aby jedynie ozdobić je własnoręcznie? Tę strategię można z powodzeniem zastosować w wielu sytuacjach.
Własny sens świąt
Łatwiej będzie nie wpaść w wir przepracowania, niepokoju, frustracji itp., gdy poświęcimy chwilę na refleksję nad tym, co jest dla nas wartością świąt, czego my po nich oczekujemy. Może się okazać, że nasza ciężka praca wcale nas do tego nie zbliża. Uświadomienie sobie własnego celu i pójście za nim, może sprawić, że nielubiany moment w roku, stanie się czymś, na co czekamy.
Róbmy przerwy od „świątecznego czasu”
Trwanie w bożonarodzeniowej atmosferze zbyt długo bywa bardzo męczące i powoduje chęć ucieczki. Nie możemy lekceważyć tego stanu. Warto zapewnić sobie odskocznię, np. obejrzeć film lub poczytać książkę, której fabuła przenosi w zupełnie odmienne klimaty. Dobrym pomysłem będzie spotkanie z kimś, kto też chce na chwilę usunąć święta z głowy.
Zaplanujmy wydatki
Kwestie finansowe czasem przesądzają o tym, że z przykrością myślimy o świętach. Możemy bać się, że znów wydamy za dużo pieniędzy. Z drugiej strony, jeśli mamy skromny budżet, jesteśmy umęczeni kalkulowaniem jak ograniczyć koszty.
Pomocne będzie stworzenie listy zakupowej wraz z przewidywanymi cenami. To daje szansę przemyślenia wydatków, aby nie kupować rzeczy zbędnych. Pozwala zachować kontrolę nad ilością wydawanych pieniędzy. Zapewnia spokój, bo to, co jest nam naprawdę potrzebne, zdołamy kupić.
Nie musimy spędzać świąt z rodziną
A co jeśli nie mamy ochoty na tradycyjne, rodzinne Boże Narodzenie, albo w ogóle nie chcemy obchodzić świąt? Nie musimy. To ma być przyjemność, a nie walka czy poświęcenie.
Zadziwiające jak bardzo w tym okresie jesteśmy skłonni do robienia rzeczy wbrew sobie. Tymczasem nadmierne poświęcenie nie może prowadzić do niczego dobrego, bo nawet jeśli w danej chwili pozwala uniknąć konfliktu, to generuje złość, która szybko obróci się przeciwko osobie, dla której zlekceważyliśmy siebie. Jeśli świętowanie z rodziną ma wynikać tylko z poczucia obowiązku, nie róbmy tego. W świecie dorosłych ludzi decydowanie o sobie i akceptowanie wyborów innych jest przecież czymś najbardziej zdrowym i oczywistym.
Ograniczmy czas
Gdy jednak postanawiamy wziąć udział w zjeździe rodzinnym, bo chcemy spełnić czyjąś prośbę lub zadośćuczynić zwyczajom (i to jest jedna z naszych potrzeb), możemy zminimalizować szkody poprzez skrócenie pobytu. Poinformujmy o tym wcześniej, aby krewni mieli czas na oswojenie nowej sytuacji.
Również sposób spędzania świątecznych dni warto dostosować do swoich potrzeb, np. nie uczestniczyć w sytuacjach, których najbardziej nie lubimy, nie zmuszać się do ciągłego przebywania w towarzystwie, zaplanować coś tylko dla siebie. Jeśli męczy nas „świąteczność”, zadbajmy, aby również w tym okresie robić to, co lubimy i nie wybijać się zupełnie ze swojej codzienności.
Chrońmy nasze granice
Świąteczne spotkania wiążą się z rozmowami, których wiele osób nie lubi, bo albo wkraczają w zbyt osobiste sfery, albo są męcząco powierzchowne. Przede wszystkim pamiętajmy, że nikt nie ma prawa wymagać od nas opowiadania o sobie, jeśli my tego nie chcemy. Naturalne i adekwatne jest ucinanie takich rozmów, czyli wyraźne, konsekwentne stawianie granic.
Ponieważ nie zawsze można liczyć, że druga strona uszanuje nasz sprzeciw, miejmy w zanadrzu inne środki, np. przekierowanie uwagi na bezpieczny temat lub na samego pytającego, włączenie trzeciej osoby do rozmowy, zaproponowanie jakiejś aktywności.
Jeśli spodziewamy się, że przy świątecznym stole będą padały określone pytania, bo jesteśmy w sytuacji, która szczególnie ciekawi innych, zastanówmy się wcześniej, na ile chcemy się odsłonić. Takie zadbanie o siebie zmniejsza stres przed spotkaniami i w ich trakcie. A w efekcie pozwala nam przebrnąć przez „odświętny”, a więc z definicji trudny, bo odmienny od naszej codzienności, czas bez wielkich strat emocjonalnych.
Mgr Kamilla Mielniczek – psycholog i psychoterapeuta, terapeutka uzależnień.